Kocha historię, jest spontaniczny, ale wymagający – to obraz polskiego kibica. O patriotyzmie na trybunach oraz szansach Polski podczas zbliżającego się Euro rozmawiamy z Łukaszem Krasnym, trenerem piłki nożnej i dziennikarzem sportowym. Jego pasję do futbolu widać także na zdjęciach. Krasny jest fotografem meczów Ekstraklasy.
.
Marcin Kwiatowski: Niedawno ukazały się stroje reprezentacji Polski na Euro 2016. W takich ciuchach się wygrywa?
Łukasz Krasny: Każdy zawodnik i każdy, kto miał kontakt z piłką wie, że koszulka nie gra (śmiech). Ale ważne jest to, co się na niej znajduje. Na obecnych koszulkach naszej reprezentacji jest przede wszystkim orzeł, najważniejszy symbol Polski. Nie ma w tym momencie loga PZPN-u. Zawodnicy będą już wiedzieć, co pocałować po strzelonej bramce (a takie na pewno będą).
……………. Przykładem jest ostatnia bramka Jakuba Błaszczykowskiego, który wskazał na orła i pokazał swoje przywiązanie do barw narodowych. To jest to, co cechuje wszystkich piłkarzy. Każdy z nich chciałby kiedyś wystąpić w stroju reprezentacji, usłyszeć hymn i walczyć do upadłego dla drużyny oraz kibiców. To przywiązanie do symboli narodowych i do kraju cechuje piłkarzy. A jak jest z kibicami podczas takich imprez? – Piłka nożna nie istnieje bez kibiców. To jest stare powiedzenie, które jest i cały czas będzie aktualne. Piłkarze często mają słabsze momenty w meczu. Ten moment muszą zauważyć kibice i swoim dopingiem podnieść zawodników na duchu. Nie raz zdarzały się takie sytuacje, że jak przegrywało się 3:0 to wynik, dzięki wrzawie na trybunach, odwracał się. Przypomnę mecz Liverpoolu z Milanem w finale Ligi Mistrzów w 2005 roku. Ten doping, który dostali zawodnicy Liverpoolu i świetna obrona Jurka Dudka sprawiły, że trofeum podnieśli Anglicy, a nie Włosi, jak mogło wydawać się do 45 minuty meczu. Takich historii w futbolu i każdym innym sporcie drużynowym, jest więcej. Relacja zawodnik-kibic jest kluczem do sukcesu. W szczególności w Polsce. Kibic potrzebuje sukcesu i domaga się tego. Mam wrażenie, że polscy kibice są wyjątkowi… – Byłem na meczu siatkarzy Polska-Serbia na Stadionie Narodowym i usłyszeć hymn Polski z 75 tys. gardeł to jest coś fantastycznego. Podobnie na meczu Polska – Irlandia – świetny doping, emocje do ostatniej minuty i ta szalona radość po końcowym gwizdku. Dla takich chwil warto żyć. Na naszym krajowym podwórku, podczas meczów Ekstraklasy np. na Wiśle czy Legii zdarza się tak, że na koniec meczu kibice wstają i bardzo głośno, drugi raz, śpiewają hymn swojego klubu. To niezapomniane wrażenia i świadectwo przywiązania do klubu. Jeśli zaś chodzi o hymn Polski to warto przypomnieć zachowania kibiców w związku z 1 marca, kiedy czcimy Żołnierzy Wyklętych. Na większości polskich stadionów zrobiono piękne patriotyczne oprawy. W tym dniu zapomniano o klubowych niezgodach i wspólnie zaśpiewano hymn Polski. Szacunek dla historii i symboli narodowych powoduje, że polscy kibice potrafią wznieść się ponad podziały. A jak jest z wynikami? Kochamy naszą drużynę niezależnie od strzelonych bramek? – Nie. Polski kibic powie, kiedy drużyna wygrywa, że to „my wygrywamy”. Kiedy przegrywa, powie: „oni przegrali”. To jest, niestety, słaba strona polskich kibiców. Trzy cechy charakterystyczne polskiego kibica to… – …to przywiązanie do symboli narodowych – na mecz bierze flagę, szalik i koszulkę w barwach. To znajomość i głośne odśpiewanie hymnu narodowego. To także znajomość historii kraju i szacunek do narodowych wartości. Wiemy czym były zabory, czym była komuna i jak Polacy walczyli o wolność. Czyli można powiedzieć, że wspólne kibicowanie to manifestacja wolności? – Tak. Obojętnie, jakie mieliśmy czasy, kibice zawsze głośno mówili o tym, co im się nie podoba w kraju. Np. w czasach komunizmu bardzo słyszalny był głos gdańskiej Lechii. Powstało wtedy to słynne hasło „precz z komuną”. We współczesnych czasach pojawiły się duże transparenty przed Mistrzostwami Świata w 2012 roku, m.in. na stadionie Lecha kibice oskarżali media o promowanie tematów zastępczych i unikanie informacji o aferach w polityce. Kibice byli prześladowani przez to, że głośno wyrażali własne zdanie. Osoba, która wymyśliła i rozpowszechniła hasło „Donald matole, twój rząd obalą kibole” była więziona przez prawie 8 m-cy. Na stadionach mówi się, jak jest. Tym bardziej, że to nie jest pojedynczy człowiek, a często dziesiątki tysięcy gardeł… – Mało się o tym mówi, ale w 2010 roku ówczesny premier nazwał nas kibolami. Każdy wie, że „kibol” to osoba, która zagorzale dopinguje swój klub. Osoby, na które wskazał Donald Tusk, to zwykli pseudokibice i te dwa pojęcia trzeba bardzo wyraźnie odróżniać. Tak, ale w pewnym momencie granica między jednymi, a drugimi mocno się zatarła. Pseudokibice mocno wpłynęli na wizerunek środowiska kibicowskiego w Polsce. Od tamtej pory zaczęliśmy postrzegać nawet tych dobrych kibiców przez pryzmat ludzi złych, agresywnych, niedouczonych… – Tak. Tego w mediach się nie mówi, ale polscy kibice mają tożsamość. W każdym klubie w Ekstraklasie są grupy tzw. Patriotów. Oni organizują spotkania z kombatantami, organizują zbiórki żywności, festyny dla dzieci. To jest wszystko to, czego nie widzi kamera, bo sensacje na trybunach sprzedają się lepiej. Cracovia np. organizuje co roku mikołajkowy mecz hokejowy, podczas którego każdy z kibiców przynosi maskotkę i zostawia ją na tafli. Zabawki trafiają później do dzieciaków. Podobnie robią kibice Wisły przed meczami ligowymi. Wróćmy na chwilę do tematu dopingowania, bo wciąż mam niedosyt. Powiedz czy Polskę coś odróżnia od innych krajów na tym polu? – Myślę, że fenomen polskiego dopingu to spontaniczność. Wystarczy, że jedna osoba zaintonuje przyśpiewkę i w ciągu kilku sekund podchwytują ją wszyscy. Podobnie – po strzelonej bramce wszyscy padamy sobie w ramiona, niezależnie od tego czy znamy się czy nie. Ostatni taki element to podniesienie barw, kiedy zabrzmi „Polska, biało-czerwoni”. Czyli zdecydowanie jedność na trybunach. Ale i… na boisku. Specjaliści od piłki twierdzą, że Adam Nawałka w końcu zbudował silną drużynę. Jakie mamy szanse podczas Euro? Warto wspomnieć, że nasza reprezentacja, w najnowszym rankingu FIFA, zajmuje 27. miejsce. To najlepszy wynik od ośmiu lat… – Powiem, że byłem sceptyczny, kiedy wybrano Nawałkę na selekcjonera. Jednak z każdym meczem widzę, że to, co on zaczął robić to jest bardzo duży postęp. On przejął kadrę po Fornaliku i zaczął od integracji drużyny. Chciał ją zespoić, by w grze była jednym ciałem. Wlał nowe siły w starą drużynę. Mimo porażek po drodze, dzięki wytrwałości, nasi piłkarze w końcu zaczęli wygrywać. Podczas eliminacji do Euro wygrana z Gibraltarem była obowiązkiem, ale pokonanie Niemców było nieprawdopodobną niespodzianką. To zgranie drużyny można było zobaczyć po jednej z ostatnich akcji meczu. Sebastian Mila po zdobyciu bramki w 88’ pobiegł do trenera i rzucił mu się w ramiona. Na nich później wylądowała cała drużyna (śmiech). Jeśli chodzi o nasze szanse podczas turnieju, to uważam, że mamy bardzo silny trzon reprezentacji, a Nawałka może mieć dylemat, któremu z piłkarzy dać szansę. Wszyscy bramkarze są na bardzo wysokim poziomie. Do tego Glik w obronie, Krychowiak na pomocy, z przodu Lewandowski. Niemcy są mocnymi rywalami, a Irlandia Północna jest nieprzewidywalna. Ukraina jest w mojej ocenie najsłabsza, z nią na pewno damy sobie radę, choć nie można nie doceniać rywala (uśmiech). Brak wyjścia z grupy byłby katastrofą. Myślę, że ten turniej będzie przełomowy dla Polski. To ważny moment dla reprezentacji, by godnie zapisać się na kartach historii. Miejmy nadzieję, że na kartach historii zapiszą się sukcesy i porażki piłkarskie, tylko piłkarskie. Mam tu na myśli widmo zamachów, które towarzyszy dziś każdej większej imprezie. UEFA rozważa czy mecze powinny odbywać się przy pełnych trybunach. Jakie jest twoje zdanie? – Uważam, że kibice powinni być obecni na trybunach. Piłka nożna jest dla kibiców. Nie wyobrażam sobie, żeby Mistrzostwa Europy odbyły się przy pustych stadionach. Niektórzy kibice przejeżdżają kilkaset kilometrów, żeby być na meczu swojej drużyny. Nie powinniśmy odbierać im tej radości, a zamachowcom dawać powodów do satysfakcji. Euro bez dopingu byłoby klęską UEFY. Po atakach w Paryżu czy w Brukseli strach jest, oczywiście. Euro jest jednak tak mocno chronioną imprezą, że na samych trybunach nic się nie stanie. Jesteś nie tylko zagorzałym fanem piłki nożnej, ale też trenerem dziecięcym i… fotografem meczów Ekstraklasy. Powiedz mi, tak na koniec, jak wygląda świat piłki w obiektywie? – Wszystko dzieje się bardzo szybko. Są emocje, adrenalina. Wszystko, dzięki perspektywie. Kibice na trybunach widzą to, co się dzieje z pewnej odległości. Ja piłkarzy, ich akcje, emocje, upadki – widzę z bardzo bliska. Cieszy mnie, że mogę to fotografować. Czasami bywa, że wolałbym na danym meczu być kibicem, nie fotografem, ale nadrabiam to. Mecze swoich ulubionych drużyn czy reprezentacji oglądam w domu. Zawsze w koszulce narodowej i zawsze w szaliku (śmiech). Zdjęcia wykorzystane w wywiadzie możecie zobaczyć na fanpage’u Łukasza Krasnego. Przeczytaj podobne artykuły:
1. Wywiad: Manchester United zainteresowany polskim piłkarzem
2. Wywiad: Powrót do gry po kontuzjach
3. Farbowane lisy – naturalizowani zawodnicy w Reprezentacji Polski w piłce nożnej
0 komentarzy