Łukasz Szywała, 12-krotny złoty medalista w Bilardzie Artystycznym zaczął grać, kiedy tylko zaczął dosięgać stołu – w wieku 10 lat. Ostatni tytuł mistrzowski zdobył niemal dokładnie rok temu w chińskim Hualien, podczas Mistrzostw Świata, w kategorii Stroke. Podczas zawodów grał… pożyczonym kijem.
Sportbazar: Sportowcy, którzy mogą, nie rozstają się ze swoim sprzętem, są do niego przyzwyczajeni i korzystają z niego podczas wszystkich zawodów. Jak to się stało, że grałeś cudzym sprzętem podczas mistrzostw świata?
Łukasz Szywała:
W trakcie treningu tuż przed zawodami odpadła mi kapka ze szczytówki (górnej części kija). Na szczęście miałem zapasową szczytówkę, ale za chwilę i z niej kapka odpadła. Zawody miały być rozgrywane następnego dnia, a ja nie miałem czym grać.
Na szczęście z pomocą przyszedł mój kolega z USA – Jason Lynch. Pożyczył mi nowy kij, którym mogłem grać przez całe zawody.
Specjalizujesz się w Bilardzie Artystycznym (inaczej: trickshot), który polega na pokazywaniu trików. Bilard artystyczny obejmuje 8 kategorii – wyjaśnij, na czym polega Stroke, w którym zdobyłeś tytuł mistrza świata..?
Zagrania Stroke to najbardziej techniczne zagrania w Bilardzie Artystycznym. To uderzenia, gdzie trzeba nadać białej bili niesamowicie trudną do wykonania rotację.
Zanim do tego doszło, zajmowałeś się bilardem klasycznym – i to praktycznie od dziecka. W 1996 roku w Fuerth (Niemcy) zdobyłeś brązowy medal drużynowo (pierwszy medal drużynowy na Mistrzostwach Europy Juniorów w historii Polskiego Bilarda), a w następnym w Helsinkach indywidualnie w mistrzostwach Europy juniorów w pool bilardzie (pierwszy medal indywidualny na MEJ w historii Polskiego Bilarda). Zdobyłeś łącznie 2 tytuły mistrza Polski seniorów. Skąd wzięło się Twoje zainteresowanie bilardem – który, jakby nie było, wtedy był głównie dyscypliną „barową” i jak wyglądały początki?
Moja pierwsza styczność z bilardem miała miejsce 26 lat temu. Byliśmy wtedy z moimi rodzicami na nartach w Zakopanem i wieczorem poszliśmy do klubu bilardowego.
Byłem zawsze niski, więc by grać, musiałem wtedy stawać na krzesełku.
Ta gra spodobała mi się od pierwszego uderzenia i stwierdziłem wtedy, że chciałbym grać częściej. Tu chylę czoła moim rodzicom, którzy niesamowicie wspierali mnie w mojej pasji. Dzięki ich wsparciu, poświęceniu swojego prywatnego czasu (jeździli ze mną na wszystkie zawody), mogłem realizować swoje marzenia. Oczywiście pierwsze lata to głównie mozolny trening, podpatrywanie lepszych zawodników i wyciąganie wniosków z przegranych meczy.
Dlaczego zrezygnowałeś z klasycznego pool bilarda i skupiłeś się na artystycznym? Znudziłeś się klasyczną grą?
Tak, przełom nastąpił w 2002 roku. Byłem już „zmęczony” typowym pool bilardem i szukałem nowych wyzwań. Przypadkiem dowiedziałem się o rozgrywanych zawodach ME w Bilardzie Artystycznym w Jaworznie. Stwierdziłem, że byłoby to nowe wyzwanie, gdzie chciałbym się spróbować. Po 2 tygodniach treningu udało mi się w tych zawodach zająć drugie miejsce, a tym samym zdobyć tytuł Vice Mistrza Europy. I to właśnie był mój początek przygody z Bilardem Artystycznym.
Kogo w Polsce warto obserwować – nawet, jeśli ktoś chce grać tylko dla własnej satysfakcji, nie myśli o tym sportowo? Można już mówić o jakiejś kulturze tego sportu – i przede wszystkim, że to sport, a nie dodatkowa rozrywka do piwa? Jak wygląda trening bilardzisty?
Polacy w swoim dorobku mają wielu utytułowanych bilardzistów. Lista jest tak długa ,że ciężko byłoby wymienić każdego z nazwiska. Mamy wielokrotnych mistrzów Europy Juniorów, Mistrzów Świata Juniorów a nawet Mistrzów Europy w kategorii Open (np. Daniela Macioła – Mistrza Świata Juniorów, Mateusza Śniegockiego – Mistrza Europy czy Oliwię Czupryńską i Katarzynę Wesołowską – Mistrzynie Europy). W każdym większym mieście jest przynajmniej jeden klub bilardowy zrzeszający bardzo dobrych zawodników, którzy z pewnością udzielają lekcji bilardowych.
W bilard w Polsce gra obecnie kilka tysięcy osób, a amatorsko na pewno próbowało kilka milionów. To dyscyplina sportowa, gdzie obowiązuje etykieta, zasady, zakaz palenia czy nawet kontrole antydopingowe. Ta gra uczy logicznego myślenia, przewidywania kolejnych ruchów, i co najważniejsze – nauczyła mnie, jak przyjmować porażki. Wiele osób myśli, że zawodowy sport w wykonaniu utytułowanych zawodników to pasmo samych sukcesów. Natomiast prawda jest zupełnie inna. Uczymy się akceptować nasze błędy i oczywiście wyciągać wnioski na kolejne takie sytuacje.
Trening bilardowy to zarówno ćwiczenia stricte sportowe, jak i trening mentalny. Jestem zwolennikiem współpracy z psychologami sportowymi czy mentorami. W dzisiejszym świecie, gdzie najmniejszy niuans decyduje o sukcesie i porażce, praca nad swoją głową to kluczowy element.
Jaki jest najtrudniejszy dla Ciebie trick do wykonania w ramach tej dyscypliny?
Trik, który sprawia mi największy problem to uderzenie, gdzie muszę jednocześnie wbić 5 bil i wystawić białą we właściwym miejscu. Oczywiście potrafię go wykonać, natomiast póki co, skuteczność jest zbyt niska.
Jaki trick ostatnio sam wymyśliłeś – i czy w związku z tym, że można samemu wymyślać sobie tricki, jest też miejsce na zawodach na freestyle?
Bilard Artystyczny ma tę przewagę nad normalnym bilardem, że cały czas można się uczyć czegoś nowego. Wymyślać nowe uderzenia, z nowymi elementami. Nawet ktoś, kto gra już kilkanaście lat, zawsze może zostać zaskoczony przez kogoś nowym pomysłem. Ja ostatnio wymyśliłem zagranie, gdzie oprócz bil używam paru dodatkowych elementów – m.in. 2 kijów, 8 kostek kredy i 2 trójkątów. W tym zagraniu wbiłem 7 bil za jednym uderzeniem.
Bile można dowolnie ustawiać, można też układać inne przedmioty na stole, które służą w pokazie. Pamiętasz najbardziej niezwykły pokaz, który zrobiłeś?
W swoim dorobku mam kilkaset pokazów w Polsce i zagranicą. Najciekawszy pokaz, jaki miałem przyjemność wykonywać, to pokaz w Bahrajnie podczas promocji wyścigów formuły F1.
Czego wymaga Bilard Artystyczny? Co takiego trzeba mieć, by grać, nie tylko na poziomie „barowym”? Pytam o to również dlatego, że Twój brat również ma pewne sukcesy w tej dziedzinie.
Bilard wymaga samodyscypliny. Umiejętności poświęcenia wielu godzin na samodzielnym doskonaleniu techniki uderzeń i wbijania bil. W dzieciństwie razem z bratem trenowaliśmy i jeździliśmy na zawody. On jednak w pewnym momencie zdecydował, że jego przygoda z bilardem dobiega końca i skoncentrował się na innych aspektach swojego życia.
Stany Zjednoczone są uważane za kolebkę tego sportu. W 2005 roku podczas mistrzostw świata w Los Angeles ustanowiłeś rekord świata wynikiem 270 punktów (na 320 teoretycznie możliwych do zdobycia) – do dziś nikt nie pobił tego wyniku i byłeś wtedy najmłodszym uczestnikiem MŚ. W finale pokonałeś legendę bilarda, o 34 lata starszego Amerykanina Mike’a Masseya. Czy można to uznać za Twój największy sukces?
Ten mecz i tytuł uznawałem za swój największy sukces w dotychczasowej karierze do momentu ostatnich MŚ. W trakcie MŚ w Chinach w 2017 roku pokonałem w półfinale obecnie największą gwiazdę bilarda artystycznego – Francuza Floriana Kohlera.
Największe wyzwanie? Czy jest coś, czego jeszcze nie opanowałeś w swojej dyscyplinie do mistrzostwa?
Moje największe wyzwanie to opanowanie kilku ekstremalnie trudnych zagrań wymyślonych przez Kohlera.
Jakie masz plany bilardowe na 2018 rok?
Najbliższe plany sportowe to w pierwszej połowie roku próba obrony wyniku z poprzednich MŚ. A poza tą dyscypliną – wystartować w biegu +10km.
Przeczytaj podobne artykuły:
1. Zanim poszedłem na biegun, zdobyłem go w głowie – Marek Kamiński o swoich wyprawach i planach
2.Żyleta rządzi, ale na stadionie jest miejsce dla każdego – Łukasz Jurkowski, ambasador Legii Warszawa o kibicowaniu i piłce nożnej
3.Gimnastyka sportowa – dyscyplina wyrzeczeń i wytrwałości. Wywiad z Danutą Bojarską
0 komentarzy