Polscy wojownicy- walki Polaków, które przeszły do historii

W sportowej historii naszego kraju było wiele ekscytujących pojedynków, zarówno na ringach bokserskich, jak i matach zapaśniczych czy klatkach MMA. Polscy wojownicy walczyli o pasy mistrzowskie, o honor i chwałę.

Walka bez użycia broni jest wpisana w historię człowieka od początku istnienia. Walczono o pożywienie, o nowe terytoria, wolność, by z biegiem czasu z walki zrobić widowisko. Już w starożytności wielu emocji dostarczały walki gladiatorów. Od tamtych czasów sporty walki ewoluowały, od brutalnych walk bez zasad, do olbrzymich, widowiskowych gal, które zapełniają największe stadiony świata. Dziś przypomnimy Wam najciekawsze walki z udziałem naszych rodaków i opowiemy o polskich wojownikach, którzy potrafili wywołać w widzach ogromne emocje, i o walkach których wspominano długo po ostatnim gongu.

Gołota vs Lewis – Po raz pierwszy Polak walczy o zawodowe mistrzostwo świata

Po dwóch przegranych walkach z Riddickiem Bowe, w których nasz rodak dominował, a przegrał przez dyskwalifikację po nieprzepisowych ciosach, wielu przekreślało jego karierę. Wtedy ukazało się światełko w tunelu, szansa na spełnienie amerykańskiego snu Gołoty, szansa na mistrzowski pas wagi ciężkiej. Andrew Golota (bo często tak właśnie jest wymawiane nazwisko Polaka za Wielką Wodą) pierwotnie miał zawalczyć z Raymondem Marcerem o pierwszeństwo w walce o pas z Lewisem, jednak ten nabawił się kontuzji karku i tym samym Gołota stanął przed szansą zostania pierwszym Polakiem z pasem zawodowego mistrza świata na biodrach.

4 października 1997 roku doszło do pojedynku o mistrzostwo świata w królewskiej kategorii wagowej. Oczy całego świata były zwrócone w stronę Atlantic City. Przed walką przepowiadano zwycięstwo Polaka, co potwierdzają typowania branżowych amerykańskich dziennikarzy:

„Gołota zrobi z tego wojnę. W przeciwieństwie do Lewisa on potrafi przyjąć mocny cios. Mistrz będzie chciał utrzymać walkę w dystansie, ale nie uda mu się. Gołota przez nokaut”- Robert Seltzer, El Paso Times.

„Gołota będzie wywierał zbyt dużą presję. Lewis w końcu popełni błąd i polegnie”- Steve Sneddon, Gannet News Service.

„Gołota przez nokaut w drugiej rundzie. Lewis dużo gada, ale nic za tym nie idzie. Polak nie da mu szans”- Dan Hirshberg, The Trentonian.

„Gołota skończy go przed czasem”- Anthony Gargano, New York Post.
„Lewis jest przereklamowany. Gołota jest silniejszy fizycznie i ten element okaże się decydujący”- Dave Bontempo, ESPN.

„Pierwsze cztery rundy wyrównane, ale w piątej Gołota go zrani prawą ręką i zyska przewagę. W dziewiątej skończy go przed czasem”- Chris Thorne, Newark Star-Ledger.

„Gołota skończy karierę Lewisa. Będzie dla niego za silny fizycznie”- Jim Trunzo, NY Times.

Niestety po zaledwie 95 sekundach od pierwszego gongu, marzenie Gołoty i wielu rodaków zgromadzonych na widowni i przed telewizorami prysło niczym bańka mydlana. Lewis zdominował Polaka, wyprowadził 36 ciosów, aż 30 doszło do celu! Gołocie udało się wyprowadzić 10 ciosów, jedynie 2 trafiły championa… Za porażkę obwinia się nieszczęsny zastrzyk, który podano Gołocie przed walką, zastrzyk ten miał uśmierzyć ból kolana, który doskwierał bokserowi. Najgorsze jednak przyszło po pojedynku w szatni pretendenta, Gołota stracił przytomność i odwieziono go do pobliskiego szpitala. Dodajmy, że za felerny zastrzyk Andrew został ukarany grzywną 5 tysięcy dolarów…

 

„Faul Pole” vs Bestia

Dwadzieścia lat temu w ringu, naprzeciwko siebie stanęli dwaj nieprzewidywalni i niepokorni bokserzy. Stawką starcia nie były żadne pasy mistrzowskie. Dla Tysona miał to być pojedynek na przetarcie i powrócenie na tory zmierzające do mistrzowskiego pasa. Dla Gołoty starcie z Mikiem oznaczało pokaźny zastrzyk gotówki (oficjalne źródła mówią o 2 mln dolarów, nie oficjalnie mogło to być, aż 5 mln), ale i szansa na dopisanie do swojego rekordu cennej wygranej z najmłodszym mistrzem wagi ciężkiej. Reputacja obu bokserów była szargana przez ich wybryki. Zarówno kibicom, jak i dziennikarzom trudno było uwierzyć w to, że ten pojedynek odbędzie się według zasad i zgodnie z regułami. Mimo że na zwycięzcę nie czekał pas, to ringowa wojna amerykańsko-polska była finansowym i medialnym strzałem w dziesiątkę.

20 października 2000 roku w The Palace w Michigan usłyszeliśmy gong, który jeszcze bardziej rozpalił we wszystkich zgromadzonych nadzieję na wielkie widowisko. „Iron Mike” od początku narzucił swój rytm i tempo, jednak Polak używał przewagi wzrostu i kontrował ataki Tysona. W końcówce rundy Tyson znów przyspieszył i trafił Gołotę prawym hakiem. „Faul Pole” (pseudonim nadany Gołocie przez amerykańskich dziennikarzy) w ostatnich sekundach rundy próbował klinczować. Gdy sędzia rozdzielił bokserów, Tyson potężnym prawym prostym posłał Andrzeja na deski. Gołota podniósł się i wytrwał, jednak w przerwie dwukrotnie prosił swojego trenera o przerwanie walki, ten ignorował jego prośby i wulgarnie wykrzykując, kazał mu walczyć. W drugiej odsłonie Gołota starał się klinczować, aby zmniejszyć siłę ciosów Tysona. Polak radził sobie lepiej niż w pierwszej odsłonie starcia. Nasz bokser niespodziewanie między drugą a trzecią rundą zdecydował, że nie będzie dalej walczył. Cały bokserski świat zobaczył sceny, jak trener Gołoty Al Certo bezsilnie próbuje włożyć do jego ust ochraniacz, jednocześnie krzycząc i przeklinając boksera.

Niestety wyzwiska trenera nie pomogły, Gołota uciekł z ringu, publiczność zgromadzona na hali była wściekła, rzucała w jego stronę napojami i popcornem. Kilka miesięcy po walce, gdy echo porażki ucichło, Komisja Kontroli Sportowców stanu Michigan uznała walkę za nieodbytą, ponieważ w moczu Tysona wykryto marihuanę.

 

Mariusz Pudzianowski vs. Marcin Najman – Najważniejsza walka polskiego MMA

W Polsce walki MMA nie cieszyły się popularnością, odbierano je jako brutalne bijatyki bez zasad, w których najczęściej brało udział szemrane towarzystwo. Pierwsza oficjalna walka na zasadach MMA odbyła się w 10 października 2002 roku. Zorganizował ją Mirosław Okiński podczas targów kulturystycznych Body Show, które odbyły się w Warszawie. W historycznej walce zmierzyli się Temistokles Tarasiewicz i Grzegorz Jakubowski. Po 45 minutach wyczerpującej walki w klatce ogłoszono remis. Jednak za wydarzenie, które przyczyniło się do popularyzacji dyscypliny i sprawiło, że „kowalski” zaczął się interesować MMA, można uznać starcie najsilniejszego człowieka na świecie z bokserem Marcinem Najmanem.

Nakręcanie medialnej spirali przed pojedynkiem „Pudziana” z Najmanem trwało pół roku, od ogłoszenia do walki. Gazety i portale internetowe pisały bez przerwy o Strongmanie, który wejdzie do ringu, by bić się z zawodowym bokserem. Szum, który stworzyli Mariusz Pudzianowski i Marcin Najman bez wątpienia przysłużył się temu, że MMA zaczęło być popularne w naszym kraju, bo przecież tak utytułowany sportowiec, jak Mariusz Pudzianowski nie mógłby uczestniczyć w czymś złym.

Gala KSW 12 odbyła się 9 grudnia 2009 roku, a walka wieczoru, czyli starcie Pudziana z Najmanem zgromadziło przed telewizorami 6mln widzów. Wydarzenie to było jednym z najchętniej oglądanych widowisk sportowych. (dla porównania: Finał ME w Siatkówce zgromadził 6,7 mln, walka Gołoty z Adamkiem 8 mln, mecz Polska – Irlandia Płn. 5,7 mln). Sama walka trwała krócej niż wyjście zawodników do ringu i nie przysporzyła wielu emocji. „Pudzian” rozprawił się z Najmanem w niecałą minutę. Ich pojedynek kreowano na walkę dobra ze złem, zwyciężył dobry „Pudzian”, a wraz z wygraną dobra, w Polsce przestano uważać MMA za sport dla marginesu. Nastała era „Pudziana”, żaden inny zawodnik nie zbliżył się do tego, co osiągnął Mariusz, jeśli chodzi o popularyzację tej dyscypliny w Polsce. O jego zwycięstwie nad Najmanem mówił każdy, kto choć trochę interesował się sportem.

 

Joanna Jędrzejczyk z pasem mistrzowskim największej organizacji MMA na świecie

Polka od lat młodości miała styczność ze sztukami walki, trenowała taekwondo, a w wieku 16 lat zaczęła trenować muai thai. W tej dyscyplinie wielokrotnie sięgała po mistrzostwo świata zarówno amatorskie, jak i zawodowe. W 2012 roku zadebiutowała w formule MMA, by po roku zostać sklasyfikowana na 7 miejscu na świecie przez branżowy portal fightmatrix.com, który zajmuje się układaniem światowych rankingów MMA. W lipcu 2014 roku jako pierwsza Polka zadebiutowała na gali amerykańskiego giganta MMA UFC. Pod koniec tego samego roku wywalczyła możliwość walki o pas mistrzowski UFC w wadze słomkowej, pokonując w bardzo wyrównanym pojedynku Brazylijkę Claudie Gadelha. Jędrzejczyk miała stanąć w oktagonie naprzeciwko doświadczonej amerykańskiej zawodniczki Carli Esperzanzy.

Przeciwniczka Polki mogła poszczycić się dziesięcioma wygranymi walkami i tylko dwiema porażkami. Esperza była faworytem dziennikarzy i mało kto wierzył, że zawodniczka z kraju nad Wisłą będzie w stanie odebrać jej tytuł mistrzowski. Przed walką podczas ważenia w swoim stylu próbowała wyprowadzić mistrzynię z równowagi, gra słowna i groźne miny nie robiły większego wrażenia na przeciwniczce…

Nadeszła noc z 14 na 15 marca 2015 roku, wielkie widowisko w Dallas. Obie zawodniczki wychodziły do walki w skupieniu, każda chciała wyjść z tej potyczki zwycięsko z największym trofeum. Polka od pierwszej rundy pokazywała, że dominuje zarówno w stójce, jak i w parterze. Udanie broniła i kontrowała ataki Amerykanki. W drugiej rundzie Jędrzejczyk śmielej atakowała i systematycznie oraz brutalnie rozbijała swoją przeciwniczkę. Stójka naszej rodaczki była zabójcza, a głowa mistrzyni coraz częściej odskakiwała na boki. Pod koniec rundy Jędrzejczyk podkręciła tempo i przyparła rywalkę do siatki. Wyprowadziła kombinację morderczych ciosów, które doszły do głowy Esperzy. Rywalka upadła na matę, wkroczył sędzia.

Walka wygrana-pas leci do Polski! Po raz pierwszy Polka została mistrzynią UFC, zdobywając pas w tak dominującym stylu, nie dając praktycznie żadnych szans przeciwniczce. Zdobyty wtedy tytuł Polka obroniła pięciokrotnie.

 

 

(Nie)Zapomniany wojownik – Marek „Punisher” Piotrowski

(fot. DSF Challenge)

W latach 80 i 90, w dobie filmów z Jean-Cloude`em Van Damme`em mało kto słyszał o polskim kick-bokserze, który toczył wspaniałe boje z najlepszymi na świecie. W swojej karierze przegrał jedynie dwukrotnie, a jego bilans wygranych do dziś imponuje (42-2 – kick-boxing, 21-0 – boks, 13-0 – karate kyokushin).

Marek Piotrowski, bo o nim mowa, urodził się 14 sierpnia w Dębem Wielkim (niewielka miejscowość pod Warszawą). Swoją przygodę ze sportami walki rozpoczął od jujutsu, następnie zainteresował się karate kyokushin i w 1984 r. zdobył Mistrzostwo Polski Juniorów, a rok później powtórzył sukces w kategorii seniorów. W karate stoczył oficjalnie 13 pojedynków, wszystkie wygrał. W roku 1987 r. zaczęła się jego przygoda z kick-boxingiem w formule full contact (w tamtych latach dyscyplina była zakazana w Polsce. Po niespełna roku zdobywa Amatorskie Mistrzostwo Świata w kat. wagowej do 81 kg. Tego samego roku wywalczył Puchar Świata na Węgrzech i zostaje uznany za najlepszego zawodnika turnieju.

18 sierpnia 1988 roku Marek Piotrowski w wieku 24 lat wylatuje do USA, zapowiadając, że w 2 lata zdobędzie mistrzostwo świata. Obietnica została spełniona już listopadzie 1989 roku. Po wyczerpującej walce wypunktował Dona „Dragona” Wilsona i przez półtora roku udanie bronił pasa mistrzowskiego, nokautując większość swoich rywali. 22 czerwca 1991 roku, pomimo problemów osobistych i dających się we znaki kontuzjom staje do rewanżowej walki z Rickiem Roufusem ( w 1989 r. pokonał Amerykana i zdobył tytuł zawodowego Mistrza Stanów Zjednoczonych organizacji PKC), niestety został pokonany w 2 rundzie pojedynku. Po tej porażce rozpoczął karierę w boksie, w latach 1992-1996 stoczył 21 walk w wadze ciężkiej, wszystkie wygrał!

Swoją zawodową karierę zakończył 13 grudnia 1996r w Hanowerze wygraną walką bokserską. Rok później otrzymał propozycję walki o Mistrzostwo Świata z Reggie Johnsonem, jednak nie podjął wyzwania ze względów zdrowotnych. Jak sam przyznał, była to dobra decyzja. W 1991 r. ukazała się książka o polskim wojowniku. Aleksander Bilik wydał książkę „Kickbokser” opowiadającą karierę Piotrowskiego do 1990 roku. W 2007 roku powstał pełnometrażowy film dokumentalny „Wojownik”, opowiadający o całej karierze „Punishera”. Dokument kończy się przesłaniem Piotrowskiego, które może być motywacją dla każdego, zarówno sportowca w momencie kryzysu, jak i zwykłego człowieka.

„Przychodzi w życiu człowieka czas, kiedy dźwiga krzyż naciągnięty bólem, cierpieniem, niespełnionymi marzeniami, brakiem radosnych perspektyw. Często ten krzyż go przygniata, ciężko jest wtedy wstać, znaleźć sens dalszej egzystencji. Ale ja ci mówię, wstań i walcz. To twoje życie, twój największy skarb”

 

Przeczytaj inne artykuły:

Wywiad z Piotrem Pełką – Reprezentantem Polski na Mistrzostwach Świata i Europy w taekwon-do, trenerem personalnym, trenerem dzieci

Boks: trening dla początkujących. Jak zacząć się bić dla sportu?

Zmień swoją sylwetkę z Muay Thai – dlaczego warto zacząć?

0 komentarzy

Dodaj komentarz

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.

Piłka nożna jest wpisana w DNA każdego członka Drużyny SportBazar.
Możemy o niej dyskutować godzinami i pisać epopeje.
Wejdź do naszego świata i zostań tu na dłużej!

Archiwa

Dołącz do Drużyny!