Czy Jerzy Brzęczek sprawdzi się w roli selekcjonera? Czy nieznany szerszej publiczności Młody Trener bez większego doświadczenia znajdzie receptę na borykającą się z problemami Reprezentację Polski? Podsumujmy te kilka miesięcy pod Jego wodzą.
Jerzy Brzęczek – od zawsze kapitan
Jerzy Brzęczek urodził się 18 marca 1971 w Truskolasach. Jako zawodnik występował m.in. w Olimpii Truskolasy, Rakowie Częstochowa, Olimpii Poznań, Lechu Poznań, Górniku Zabrze, GKS Katowice oraz klubach zagranicznych m.in. w Tirolu Innsbruck, Maccabi Hajfa, Sturmie Graz. W Reprezentacji Polski wystąpił w 42 meczach, w których zdobył 4 bramki. Był również kapitanem drużyny olimpijskiej, która w 1992 na Igrzyskach Olimpijskich w Barcelonie zdobyła srebrny medal. Od roku 2010 Jerzy Brzęczek zajął się „trenerką”, prowadził Raków Częstochowa, Lechię Gdańsk, GKS Katowice oraz Wisłę Płock. 12 lipca 2018 roku został ogłoszony nowym Selekcjonerem Reprezentacji Polski.
145 dni Jerzego Brzęczka w roli Selekcjonera Reprezentacji Polski w piłce nożnej. Zegar tyka
Jak to zazwyczaj bywa w tym naszym pięknym „grajdołku” nowy selekcjoner najczęściej trafia na kadrę w kryzysie. Niestety jakoś się to tak u nas przyjęło, że gdy jest źle, to się wymienia sternika. I to dotyczy tak samo klubów ligowych, jak i reprezentacji. Próżno u nas szukać przykładów trenerów prowadzących kluby po kilkanaście czy kilkadziesiąt lat, jak to nierzadko ma miejsce np. w lidze angielskiej czy niektórych reprezentacjach, gdzie trener cieszy się zaufaniem właścicieli klubów, kibiców, piłkarzy i przeprawia się z zespołem przez nieustająco wzburzone wody piłkarskiego świata. Niestety to nie w naszym porcie.
Po świetnych eliminacjach i awansie na Mistrzostwa Europy oraz sukcesie jakim był ćwierćfinał, przyszły eliminacje do Mistrzostw Świata, które może nie były już tak spektakularne, ale zakończone awansem z pierwszego miejsca. Potem Mistrzostwa Świata i powrót dawno niewidzianej Polskiej Reprezentacji z dobrze znanym repertuarem: mecz otwarcia, mecz o wszystko, mecz o honor i wakacje. Gdzieś tylko w oddali słychać odbijające się echem od wzburzonego oceanu: „Polacy nic się nie stało”. Ubóstwiany wręcz dotąd Pan Adam Nawałka nie czekał na zaproszenie do „spaceru po desce” i sam czym prędzej pokład opuścił, a nasza Reprezentacja z połamanymi żaglami zacumowała w rodzimym porcie, oczekując na nowego dowódcę. Prezes PZPN Zbigniew Boniek znowu nas zaskoczył i przedstawił nam Pana Jerzego Brzęczka. Cóż, trochę szkoda, że nie doczekaliśmy się kontynuacji z Adamem Nawałką, na co wielu liczyło, ale zaufaliśmy Bońkowi raz i się nie zawiedliśmy, więc i tym razem obdarowaliśmy nowego selekcjonera dużym kredytem zaufania.
Niestety nasz Nowy Trener nie miał łatwego startu. Poprzednicy często zaczynali pracę meczami towarzyskimi z jakimiś mało znaczącymi reprezentacjami. Od tak, żeby dobrze wejść w nową rzeczywistość, rozpoznać teren, troszkę uspokoić kibiców. Brzęczek nie miał tyle szczęścia. Jemu wiatr wieje w oczy od samego początku. Zupełnie nowe rozgrywki Ligi Narodów i my w grupie z Portugalią i Włochami. Dwa remisy dwie porażki i spadek do Dywizji B to nie najlepszy prognostyk. O ile można by przymknąć oko na mecz z Portugalią i Włochami, w końcu to silni przeciwnicy, o tyle już remis z Irlandią i przegrana z Czechami nie napawają optymizmem. Dodatkowo nasze największe gwiazdy nie błyszczą, a część powołanych nie gra regularnie. Podsumowując, 6 meczów, 3 remisy, 3 porażki i spadek do Dywizji B w Lidze Narodów oraz 20 miejsce w Rankingu FIFA. No nic do pozazdroszczenia, Panie Selekcjonerze.
Nowy narybek – rekrutacja trwa
Jak to zazwyczaj bywa nowy Selekcjoner stara się odkryć dla reprezentacji nowe talenty. Tę samą drogę obrał Jerzy Brzęczek i raz po raz zaprasza na zgrupowania nowe twarze. Nic w tym dziwnego. Niektórzy reprezentanci zakończyli karierę, inni są u jej schyłku, a jeszcze inni przeżywają kryzys formy. Kolejny raz budujemy kadrę na lata i jeśli tak ma być, to potrzebujemy świeżej krwi jak ryba wody. Co innego taktyka. Selekcjoner szuka nowej jakości i sposobu na rywala. Mecze z Portugalią i Włochami dość szybko sprowadziły nas jednak na ziemię. Polacy nigdy nie będą grać piłką jak Hiszpanie, Portugalczycy czy Reprezentacje Ameryki Południowej. Nie dla nas „tiki taka”.
Nasz zespół zawsze najlepiej czuł się w kontrach i grze skrzydłami, pozbawianie nas tego atutu dosłownie je podcina. To też dość szybko Jerzy Brzęczek zrozumiał. Miejmy nadzieję, że nie będziemy na nowo odkrywać Ameryki, tylko, wspomagając się doświadczeniami poprzedników, ulepszymy to co już dobrze funkcjonowało.
Wszystkie ręce na pokład
Kilka dni temu miało miejsce losowanie grup eliminacyjnych do Mistrzostw Europy 2020. Co jak co, ale Jerzy Brzęczek to kieszenie miał chyba wypchane czterolistnymi koniczynami. Polska była rozstawiona z pierwszego koszyka. Różnie można było trafić, ale grupa w której znajduje się prócz Polski: Austria, Izrael, Słowenia, Macedonia i Łotwa nie może należeć do „grupy śmierci”. Dodatkowo z grupy wychodzą dwa pierwsze zespoły. Panie Brzęczek, tego nie można nie wygrać! Co innego, że nasi rywale myślą podobnie. Jest to grupa z której może wyjść właściwie każdy zespół. Nikt ciężko nie oddychał, gdy trafił do grupy z Polską, no chyba, że z radości.
Niestety po niedawnej świetności niewiele już zostało i nie jesteśmy postrzegani już jako rywal z topu. Trzymajmy się jednak mocno podarowanemu przez nas kredytowi zaufania i mocno wierzmy, że obrany przez Jerzego Brzęczka kurs okaże się właściwy i że szturmowym tempem przepłyniemy przez eliminacje, a nasze największe działa wypalą w odpowiednim momencie. AHOJ PRZYGODO!
Zobacz również:
Zbigniew Boniek – Piękność Nocy
0 komentarzy