Jan Ciepiela to były lekkoatleta i sprinter, którego koronnym dystansem był bieg na 400 metrów. W trakcie swojej kariery wywalczył między innymi brązowy medal Halowych Mistrzostw Europy w Turynie w roku 2009 w sztafecie 4×400 metrów oraz na tym samym dystansie tytuł młodzieżowego mistrza Europy. Dziś Jan Ciepiela zajmuje się prowadzeniem Fundacji Zostań Mistrzem, a sport traktuje bardziej biznesowo.
Sportbazar:
Twoim „popisowym” dystansem było 400 metrów. Co czułeś, gdy dowiedziałeś się, że reprezentacja Polski zdobyła złoty medal halowych mistrzostw świata w sztafecie 4×400 metrów mężczyzn i dodatkowo Polacy pobili przy tym halowy rekord świata?
Jan Ciepiela:
To było dziwne uczucie. Wydaje mi się ze najbliżej mi do dumy z tego w jaki sposób wygrali bieg. Lekkoatletyka to sport indywidualny, gdzie każdy może mieć lepszy czy gorszy dzień albo takie, a nie inne kontuzje. Ponadto, mimo, że to „tylko” 45 sekund biegu, można popełnić bardzo wiele błędów. W sztafecie trzeba to wszystko pomnożyć przez czterech sprinterów. Ten bieg był idealny, niepowtarzalny. Przewijałem go kilkukrotnie w zwolnionym tempie. Każdy z chłopaków miał kilka sytuacji podczas, których mógł popełnić błąd, a ten na pewno zaważyłby na końcowym rezultacie.
Przy tego typu prędkościach i poziomie przeciwników jeden błąd potrafi zaważyć na tym, czy będziemy walczyć o złoto czy o przedostatnie miejsce. W tym biegu chłopaki zrobili wszystko idealnie. Oczywiście można przyczepić się do drobnych niuansów, ale wtedy kiedy sytuacja wymagała podjęcia decyzji walczyć czy przepuścić przeciwnika każdy z nich pokazał waleczność. Z przyjemnością oglądało się dających z siebie wszystko kolegów.
Nie żałujesz czasami, że już nie biegasz i że to nie Ty miałeś okazję walczyć teraz o złoto?
Zabawne, mój trener zaraz po zdobyciu złota przez chłopaków zapytał mnie o to samo. Odpowiedziałem, że
Natomiast chwilę później przypomniałem sobie ile lat dłużej musiałbym się użerać z instytucjami i ludźmi, którzy zamiast pomagać, tylko utrudniają trenowanie. Należę do tych szczęśliwców, który potrafili przenieść emocje towarzyszące sportowi do biznesu. Przewagą mojego obecnego sportu jest fakt, że im starszy, bardziej doświadczony „zawodnik” tym lepiej.
Skąd Twoim zdaniem taki wysyp medali podczas niedawnych mistrzostw? Złoto wywalczył Adam Kszczot w biegu na 800 metrów, dwa srebrne medale dołożyli Marcin Lewandowski na 1500 metrów i polska sztafeta 4×400 metrów kobiet, no i wspomniane wcześniej złoto 4×400?
W większości przypadków sukcesy odnoszą moi rówieśnicy z roczników z przedziału 88-92. Wysyp medali jest spowodowany szczytem wydajnościowym organizmu oraz wcześniej zdobytym doświadczeniem. Wiek 28 (+/-2 lata) lat jest wiekiem, w którym organizm dysponuje największą wydolnością fizyczną, tzn. jest w szczycie życiowej formy. Natomiast wydajność byłaby niczym, gdy nie doświadczenie. Wspomniani przez Ciebie zawodnicy zdobywali je przez długie lata, począwszy od najmłodszych kategorii wiekowych.
Sam wywalczyłeś brąz w sztafecie 4×400 na Halowych Mistrzostwach Europy w Turynie, w roku 2009. Dlaczego właściwie przestałeś biegać?
Złożyło się na to wiele czynników: rehabilitacja po kontuzji, zaangażowanie się w projekty sponsoringowe fundacji, którą założyłem oraz bezradność w kontaktach z kadrą czy klubem sportowym. Decyzja o zakończeniu treningów przyszła dość spontanicznie.
Tak zaangażowałem się w działalność na rzecz innych sportowców, że nie widziałem sensu walki o siebie samego, którą z racji wieku musiałbym ostatecznie skończyć za 4-5 lat. Tworzenie czegoś co zostanie na długie lata i pomoże innym sportowcom pochłonęło mnie całkowicie. Zrezygnowałem, kiedy poczułem, że sport przeszkadza i koliduje w pomocy ludziom, którzy mi zaufali.
A lubisz sobie pobiegać rekreacyjnie? Robisz to jeszcze, czy odszedłeś od biegów całkowicie?
Trudne pytanie. Biegać bardzo lubię, w końcu robiłem to przez większość życia. Nigdzie nie czuję się tak pewnie, jak podczas treningu czy biegania. Problemem jest motywacja, z którą boryka się każdy sportowiec kończący swoją zawodową drogę. Z dnia na dzień po zakończeniu kariery nie ma mistrzostw Europy, czy świata, do których trzeba się przygotować.
W tym momencie nie pamiętam, kiedy ostatnio biegałem. Usprawiedliwiam to brakiem czasu oraz brakiem motywacji. Zabawne, bo doskonale zdaję sobie sprawę na wpływ treningu na samopoczucie czy wydajność w pracy. Jestem pewny, że w końcu poczuję brak fizycznego zmęczenia i wyląduję na siłowni.
Biegi amatorskie stały się w ostatnich latach szalenie popularne. Skąd Twoim zdaniem taka eksplozja tego biegowego „szaleństwa”?
Wielokrotnie się nad tym zastanawiałem.
Teraz to ja spaceruję, a mijają mnie sami biegacze i nikogo już leginsy nie dziwią. Wydaje mi się, że nie można wskazać jednego czynnika. Świetnie tutaj zadziałała współpraca fundacji, klubów biegowych ze sponsorami oraz mediami, które nagłaśniały nową ciekawą alternatywę na spędzanie wolnego czasu.
Czy uważasz zatem, że bieganie jest dla każdego?
Tak, oczywiście. Bieganie jest podstawą każdego sportu. Oczywiście mówiąc „bieganie” nie mam na myśli walki o wyczyny sportowe w maratonach, a raczej bardziej rekreacyjne bieganie dla przyjemności. Bieganie jest dla każdego w każdym wieku czy kondycji. Chyba nie skłamię, mówiąc, że też najtańszą formą aktywności.
A jaką radę, jako profesjonalista, mógłbyś dać ludziom, którzy chcieliby zacząć biegać? Na co powinni zwrócić szczególną uwagę? I jakbyś ich zachęcił do zrobienia pierwszego, biegowego kroku?
Przede wszystkim nie komplikować zbytnio sprawy. Lubimy dorabiać sobie ideologię, że coś jest nie takie proste jak się wydaje. Przecież tyle jest poradników o tym jak prawidłowo oddychać podczas biegu, jakie obuwie wybrać czy jakie suplementy diety stosować. Trzeba pamiętać, że w tym momencie bieganie to biznes i każda firma próbuje sprzedać nam coś, co na pewno pomoże biec. Prawda jest tak, że najlepiej jest założyć adidasy i wyjść do pobliskiego parku. Tyle nam wystarczy.
Największym motywatorem nie tylko biegania, ale generalnie sportu jest cel. Najlepiej taki, który ma termin i to na tyle bliski, aby poczuć jego presję. Ciężko doradzić mi, jaki ma to być cel. Każdy ma inne priorytety, problemy czy ambicję. Podczas porannych treningów biegowych bardzo lubiłem słuchać muzyki. Dawało mi zastrzyk motywacji na resztę dnia, natomiast podczas biegania po zmroku słuchałem biznesowych podcastów, audiobooków. Działało to na mnie jak medytacja, podczas której byłem sam ze swoimi myślami, bez żadnych „rozpraszaczy”. Większość projektów, które obecnie realizuję wymyśliłem bardzo dawno temu podczas właśnie takich treningów.
0 komentarzy