Jan Tomaszewski to jeden z najwybitniejszych bramkarzy w historii polskiej piłki nożnej. To „ten, który zatrzymał Anglię” – Przedstawiamy Państwu jego historię.
Chcę być jak Lew Jaszyn
Urodzony 9 stycznia 1948 roku we Wrocławiu Tomaszewski już od najmłodszych lat pochwalić się mógł świetnymi warunkami fizycznymi – czytaj – wzrostem, bo jak wspomina, z motoryką było u niego bardzo słabo. Właśnie ze względu na wzrost Jan Tomaszewski został zaproszony na kilka treningów do juniorów Gwardii Wrocław. Okazało się, iż na bramce radzi sobie zaskakująco dobrze pomimo widocznych braków w wyszkoleniu. Janek mocno wziął sobie to do serca i na każdym treningu mocno pracował, by stać się bramkarzem kompletnym. Takie zaangażowanie nie mogło umknąć ówczesnemu trenerowi pierwszej drużyny Śląska Wrocław, gdy po jednym ze środowych sparingów z drużyną Tomaszewskiego na tablicy widniał wynik 8:1 dla pierwszej drużyny, a nie „dwucyfrówka”. Oznaczało to, że bramkarz Tomaszewski grający 2 ligowe szczeble niżej ma zadatki na wielkiego piłkarza i tak też się stało.
Z nieba do piekła i z powrotem
Gra w Ekstraklasie (ówczesna I liga) była dla Tomaszewskiego spełnieniem marzeń. Niestety po słabym sezonie Śląsk zajął dopiero 13 miejsce i spadł do II Ligi. Jan Tomaszewski przeniósł się wtedy do stołecznej Legii Warszawa, gdzie dość szybko wywalczył sobie miejsce w pierwszym składzie. I wtedy przyszedł debiut w Reprezentacji Polski. Eliminacje do Mistrzostw Europy 1972. Polska mierzyła się z reprezentacją RFN. Mecz zakończył się wynikiem 1:3 dla RFN, a całą winą za tę porażkę został obarczony nasz bramkarz Jan Tomaszewski.
Jak wspomina bramkarz Tomaszewski, po tym meczu stał się najpopularniejszą osobą w Polsce, połowa chciała go powiesić, a druga, by udał się na banicję. Jako piłkarz był właściwie skończony. Kluby zaczęły się o niego „bić”. Legia chciała go oddać do Śląska, a Śląsk chciał, by może jednak został w Legii. Miejsce znalazł w ŁKS Łódź i tam zaczął się odbudowywać. W krótkim czasie stał się jednym z najlepszych bramkarzy ligi. Następnie wyemigrował do Belgii, gdzie reprezentował klub VAC Beerschot. z którym zdobył Puchar Belgii. Później była Hiszpania i klub Hercules Alicante. Karierę zakończył w ŁKS-ie Łódź.
Ten, który zatrzymał Anglię
„Klaun”. Takim określeniem przywitali Tomaszewskiego angielscy komentatorzy. Oj, gdyby wtedy wiedzieli, jak bardzo się pomylili. Przyznać należy, że Polska Reprezentacja na pierwszy rzut oka nie posiadała zbyt wielu atutów, to też nic dziwnego, że Anglicy nas zlekceważyli. Bo oto niewielka, biedna Polska Reprezentacja przyjechała do jaskini lwa, by rozegrać mecz na sławetnym Wembley z wielką Reprezentacją Anglii w samej kolebce piłki nożnej. Dodać trzeba, że poprzedni mecz tych drużyn w Polsce zakończył się wynikiem 2:0 dla Polaków. Jednak Anglicy uznali to za wypadek przy pracy. Mecze te natomiast rozgrywane były jako eliminacje do Mistrzostw Świata 1974, w których Polska była jedną z największych niespodzianek.
„Animals”, takie okrzyki dawało się słyszeć z trybun podczas odgrywania Mazurka Dąbrowskiego. Sam mecz przebiegał pod dyktando Anglików. Polacy bardzo rzadko gościli na połowie przeciwnika. Przewaga gospodarza była miażdżąca. Tylko dzięki wspaniałym paradom Janka Tomaszewskiego do przerwy utrzymywał się wynik 0-0. W 56 minucie na lewej stronie boiska piłkę wywalczył Grzegorz Lato. Pomknął lewym skrzydłem i podał do niekrytego Domarskiego, a ten sprytnym strzałem pod bramkarzem, umieścił piłkę w siatce. Niestety już 7 minut później było 1-1. Peters padł w polu karnym i sędzia podyktował rzut karny, który na gola zamienił Clarke. Tomaszewski przy tym strzale był bez szans. Wiele lat później Peters przyznał, że symulował faul. W dalszej części gry napór anglików rósł z każdą minutą, ale świetna postawa Tomaszewskiego w bramce oraz poświęcenie całej naszej drużyny pozwoliło na dowiezienie „zwycięskiego” remisu do końca i to Polska, a nie Anglia awansowała do MŚ.
Bramkarz Tomaszewski otrzymał przydomek „tego, który zatrzymał Anglię„. Choć sam przyznaje, że to miano należy się trenerowi Kazimierzowi Górskiemu i całej jedenastce grającej wtedy na boisku. Trener Górski tego dnia nie przeprowadził ani jednej zmiany, co też może świadczyć o zaciętości polskiego teamu. W Anglii zapanowała po tym meczu żałoba narodowa. Media pisały o „końcu świata”. Mecz na Wembley na stałe wpisał się tak w naszą, jak i w angielską historię piłki nożnej. A ten, który zatrzymał Anglię – Jan Tomaszewski, już nigdy nie został nazwany „klaunem”.
Trzeba wiedzieć, kiedy ze sceny zejść.
Po wielkim sukcesie na Wembley Jan Tomaszewski wystąpił jako podstawowy bramkarz na MŚ 1974, w których Polska zajęła wiekopomne 3 miejsce. W tych też zawodach prócz świetnej dyspozycji dał się poznać jako ten, który obronił 2 rzuty karne. Następnym wielkim sukcesem w portfolio Jana Tomaszewskiego jest srebrny medal z letnich Igrzysk Olimpijskich w Montrealu. I tutaj gdzieś się niestety kończy Jego wielka historia.
Choć karierę zakończył dopiero w 1982 roku, a po drodze był m.in. Puchar Belgii we wspomnianym VAC Beerschot i występy w Hiszpanii, to teraz bardziej widzimy go w mas mediach jako kogoś, kto nie przebiera w słowach i często krytycznie odnosi się do swoich byłych kolegów z drużyny. „Farbowane lisy„, zrzeknięcie się członkostwa w Klubie Wybitnego Reprezentanta Polski i inne większe i mniejsze ekscesy spowodowały, że ten piękny obraz „tego, który zatrzymał Anglię„, gdzieś się nam rozmyły. To też spowodowało, że nie znalazł się w Jedenastce Stulecia PZPN. Co by jednak nie mówić. Pan Jan Tomaszewski to bez wątpienia człowiek z wielkim charakterem, wielkimi umiejętnościami i wiedzą i to On zawsze kojarzyć się nam będzie z powiedzeniem „ten, który zatrzymał Anglię„.
Przeczytaj inne ciekawe artykuły:
Farbowane lisy – naturalizowani zawodnicy w Reprezentacji Polski w piłce nożnej
Kazimierz „Kaka” Deyna – najlepszy polski piłkarz wszech czasów. Jego historia.
Be przesady … Jan Tomaszewski bramkarzem był przeciętnym. Farciarzem – niesamowitym. Miał po prostu niesamowitego farta – wstrzelił się w swój czas.
Żyje z tego do dziś, niestety żyje publicznie. Bo głupoty, które czyni i które wygaduje to … spuśćmy nad nim zasłonę milczenia.