Przebyła drogę od 8 km truchtem w parku do 125 km po Dolomitach i… ma apetyt na więcej. Zaczynała skromnie, ale doskonale wie, jak zacząć biegać. Agnieszka Lasyk pracuje na co dzień jako inżynier oprogramowania. Po godzinach zajmuje się ze swoim ośmioletnim synem budowaniem konstrukcji z kartonów, uwielbia gotować i piec ciasta. Od ponad 4 lat jej odskocznią i pasją jest bieganie, a konkretnie skyrunning, czyli biegi po górach.
Sportbazar: Kiedy i jak zaczęłaś biegać?
Agnieszka Lasyk: Zawsze byłam aktywna fizycznie – jako dziecko tańczyłam, w czasach licealnych przeżyłam fascynację fitnessem, potem trafiłam na spinning, zaczęłam też jeździć na rowerze (ukończyłam nawet 80 km maraton szosowy). Najbardziej jednak pociągały mnie góry. 4-5 lat temu zaczęło się mówić o skyrunningu, biegach ultra i pomyślałam, że to jest coś dla mnie.
Jak wyglądały Twoje pierwsze treningi?
Kiedy poszłam na pierwszy trening, byłam w ogólnej niezłej formie, więc “strzeliłam” 8 km bez większego problemu – oczywiście nie w zawrotnym tempie, nie robiłam też rozgrzewki, po prostu założyłam najtańsze buty sportowe i poszłam potruchtać. Następnego dnia i tak poczułam mięśnie – wydolnościowo organizm sobie radził, ale moje nogi nie były w 100% przygotowane.
Sprawdź w sklepie Sportbazar!
Co było wtedy największym wyzwaniem?
Pierwsze parę treningów robiłam trochę “na siłę”, ale nie zwykłam się poddawać, no i ciągle w głowie miałam ten skyrunning, więc samo wyjście na trening i nie przerywanie go po pierwszym kilometrze, to były największe wyzwania. To się zresztą nadal zdarza. Biegam już ponad 4 lata, ale są dni, że strasznie się nie chce i takie treningi, że pierwszy kilometr sprawia, że chcę wrócić do domu. Wiem już jednak, że po następnym będzie tylko lepiej. No i ta świeżość umysłu, endorfiny po bieganiu – dla tego warto się przemęczyć.
Jak każdy biegacz-amator, zaczynałaś od krótkich dystansów pokonywanych truchtem. Jak dozowałaś sobie wysiłek, aby się szybko nie zniechęcić? Miałaś na to jakiś sposób?
Jak już wspominałam, najpierw porwałam się na 8 km, ale oczywiście nie byłabym w stanie od razu utrzymać takiej intensywności treningów. Jak zacząć biegać? Ja starałam się biegać 3 razy w tygodniu po 3,5-5 km, potem stopniowo zwiększałam długość i częstotliwość treningów, dołożyłam też treningi funkcjonalne i jogę.
Bieganie na bieżni wybieram tylko wtedy, gdy już naprawdę nie da się biegać za zewnątrz. Dobra playlista bardzo wtedy pomaga.
Jakie błędy popełniałaś? Czy miałaś jakiegoś mentora, który uczył Cię stawiać pierwsze, poprawne kroki?
Kupiłam za małe buty. Drugie, terenowe też, więc w ciągu kilku tygodni zeszły mi bodajże 4 paznokcie. Notorycznie się też przegrzewałam, co bywa bardzo irytujące zwłaszcza podczas pierwszych treningów. Z początku nie miałam trenera, dokształcałam się z literatury fachowej i Internetu. Trochę pomagał mi też mąż, który co prawda biegać zaczął mniej więcej w tym samym czasie, ale wcześniej trenował kolarstwo, tak więc znałam już pojęcia stref tętna, używanie pulsometru, itd.
Sprawdź w sklepie Sportbazar!
Masz konto na Instagramie, które cieszy oko nie tylko biegaczy, ale również podróżników (@agu_la). W tej chwili biegasz już nie tylko w parku czy podczas miejskich maratonów, ale też w polskich i słowackich Tatrach czy w Norwegii. Jaka była najpiękniejsza trasa, którą pokonałaś?
Biegałam też po Alpach Julijskich na Słowenii, Wielkiej Fatrze na Słowacji, Tramuntanie na Majorce, górkach w okolicach Barcelony, włoskich Dolomitach czy wulkanach na Teneryfie. Teneryfa jest niesamowita – wrócę tam kiedyś na Tenerife Bluetrail.
Gdziekolwiek jestem, tam biegam. Wypady na wycieczki biegowe w Beskidy (najbliższe Gorce, czy dalej – w Beskid Śląski, Żywiecki) czy Tatry to obowiązkowy element letniego weekendu w sezonie treningowym. Ciężko wybrać najpiękniejszą trasę. W tym roku najbardziej tkwi we mnie Lavaredo Ultra Trail, którą przebiegłam pod koniec czerwca tego roku.
A najtrudniejsza droga, na którą się porwałaś?
Trudność jest relatywna. Trzeba brać pod uwagę nie tylko dystans czy przewyższenia, ale też podłoże, pogodę, wyposażenie, aktualną dyspozycję zawodnika czy kontuzje na trasie.
Na zawodach najtrudniejsze i wymagające technicznie jak dotąd było dla mnie Lavaredo Ultra Trail (ponad 125 km po Dolomitach) – zwłaszcza końcówka, którą robi się na dużym zmęczeniu, a dla mnie była to pierwsza “setka z plusem”. UltraFatra czy Ultramaraton Babia to także wymagające biegi, pomimo dużo krótszego dystansu; zwłaszcza UltraBabia, gdzie jest sporo przewyższeń. Trudny mimo krótkiego dystansu jest też “Marduła” (30 km), którego biegłam już dwukrotnie – przy ciasnych limitach czasowych i zalegającym śniegu potrafi dać w kość!
Śledzisz inne konta na Instagramie lub na Facebooku? Kogo mogłabyś polecić?
Śledzę całą masę! Na Facebooku oczywiście grupa Ultrarunning Polska, profile UltraLovers, Ultra Trail World Tour, konta polskich i zagranicznych biegaczy oraz organizatorów biegów. Na Instagramie uwielbiam profile Emelie Forsberg (@tinaemelie), Caroline Chaverot (@carolinechaverot) czy Kiliana Jornet (@kijlianjornet).
Mam też w ulubionych szereg profili biegów w których brałam lub chciałabym wziąć udział np. Tatranska Selma Ultra (@tatranskaselma), Marathon Des Sables (@marathondessables), Transgrancanaria (@transgrancanaria), Ultra Pirineu (@ultra pirineu) czy Ultra Fiord (@ultrafiord), sporo producentów obuwia sportowego, fotografów, podróżników… trudno jest mi polecić tylko kilku.
Dla poszukiwania inspiracji i wyzwań mogę polecić za to stronę ITRA – International Trailrunning Assosiation.
Czy można powiedzieć, że istnieje polskie środowisko biegaczy-amatorów, którzy się znają, inspirują, wzorują na sobie wzajemnie?
Nie mam rozeznania, jeżeli chodzi o biegi miejskie, uliczne czy maratończyków, ale jeśli chodzi o “górali” i skyrunning to polska ultraspołeczność istnieje. Najwięcej członków zrzesza fanpage Ultrarunning Polska, który ma w tej chwili ponad 10 tys. uczestników i cieszy się niegasnącymi dysputami nad wyższością Garmina nad Suunto i odwrotnie. Tak serio jest kopalnią wiedzy i fantastycznym miejscem wymiany doświadczeń.
Ze znajomymi mamy też zamkniętą “ultragrupę”, gdzie wymieniamy porady, motywujemy się, umawiamy na starty czy treningi. Takie wsparcie ze strony środowiska dużo daje.
Co daje Ci bieganie?
Na co dzień – spokój, siłę, mnóstwo radości i energii. Nic tak nie ładuje moich akumulatorów.
Na dłuższą metę – pokonywanie własnych słabości, zachwyt nad możliwościami ludzkiego ciała i umysłu, większą świadomość siebie. Możliwość oglądania cudownych krajobrazów i doświadczania niezwykłych miejsc.
Na koniec prośba o kilka rad na doping dla tych, którzy zastanawiają się, jak zacząć biegać. O czym powinni pamiętać, zanim wyruszą w drogę?
Najważniejsze, by nie zniechęcać się początkowymi niepowodzeniami. Nie trzeba też porywać się od razu na życiówki. Dajmy ciału czas, by do biegania przywyknąć. Większa szybkość i dystans przyjdą same.
Z podstawowych porad – dobrze dobrane obuwie (niekoniecznie od razu topowej marki), niezbyt grube ciuchy i nie za pełny żołądek.
I dajmy się temu bieganiu w terenie zachwycić – poczujmy wiatr we włosach, deszcz na twarzy i szelest liści pod stopami.
Przeczytaj podobne artykuły:
1. Bieganie w upale. Jak radzić sobie z wysoką temperaturą?
2. Bieganie dla początkujących? Duże błędy – mówi trener biegania [WYWIAD]
3. Bieganie dla początkujących: jak dobrać strój do joggingu?
0 komentarzy